„bezwzględni”
nowy
rok zestarzał się
jak
wdzięczność Arystotelesa
przygarbił
swe plecy
posiwiał
posmutniał
a
wszyscy bezlitośnie go
wygnali
w nieznane
a
gdzie tu poszanowanie?!
a
gdzie tu szacunek
zapalili
fajerwerki
rozhukali
się krzykiem radości
nawet
zmęczenie nie pomogło
a
bezsenność tańczyła po niebie
jak
derwisz
powitali
jakiegoś młodego
głupiego
nieznajomego
tak
się cieszyli
skakali
że
o starym
schorowanym
zapomnieli
cieszycie
się z młodego?
ni
to brat, ni swat!
jakiś
przybysz zamiejscowy,
co
tylko patrzeć,
jak
do garnków wam zaglądnie
okrakiem
na kanapie siądzie
wciśnie
się nieproszony
do
waszych portfeli
zagarnie
wam to co po starym
zostało
nawet
palcem wam pogrozi
figę
pokaże
zupę
z talerza wypije
spod
oka groźnie łypnie
co
by tu jeszcze zabrać
dla
siebie
cieszycie
się,
jeszcze
za dawnym
przyjacielem
zapłaczecie!
bo
nie wiecie,
że
ze starym i schorowanym
wygoniliście
też waszą kochaną
młodość