środa

Listopadowa modlitwa

„Modlitwa nadziei”
Przekrzywiony krzyż, zatarty ślad Twojego pięknego imienia
A w mojej myśli obraz sprzed lat jakiegoś kruchego wspomnienia
Pamiętam szczątki radosnych dni i smutnych z Tobą wieczorów
Teraz masz nowy dom z ogródkiem kwiatów mojego wyboru
Przestawiam tylko światło latarni, pachnących woskową
nadzieją
Cóż mi zostało z tamtejszych dni, kiedy wspomnienia maleją?
Czy dzisiaj kolor chryzantem ma sens, czy ciepło światła Cię grzeje?
Od tylu lat już nawet łza z mych oczu się nie wyleje!
Przychodzę do Ciebie i patrzę na krzyż, a on ku ziemi się chyli
I nawet data rozstania sprzed lat, w pamięci mojej się myli.
Rozterki duchowe przy domu Twym, porosłym zieloną pierzyną
czy słyszysz naprawdę mój głos, utkany modlitwą jedyną?
A może kamienny Twój dom przed moim się światem zamyka?
I tworzę w myśli swój nowy film, a obraz naprawdę z pamięci umyka.
Czy tak naprawdę spotkamy się, jak piszą i mówią niektórzy?
Czy tajemnica zbawienia takich jak, na pewno się jeszcze powtórzy?
Podnoszę oczy znad światła świec na twarz Chrystusa z krzyża
On chyli swe ramię, bo działa czas i tak go ku ziemi obniża
A Chrystus patrzy mi w oczy z nadzieją, że wiara moja jest żywa
W mym sercu walka na dobre trwa, na szczęście głos prawdy wygrywa!
Odchodzę, lecz tylko na chwilę, od kamiennego Twojego mieszkania
Na pewno spotkamy się znów, bo płynie czas mojego ziemskiego błąkania.