Każda
modlitwa trafia do Pana. Nawet ta zanoszona z dala od domu i szczególnie ta
odległa od własnego „gniazda”. Gdy Pan Bóg daje piękny dzień, można pokusić się o
wyprawę na szlak po słowackiej ziemi- pięknej, niezwykłej, tajemniczej, usianej
kościółkami grekokatolickimi, a szczególnie zamkami( hradami) dumnie „wyniesionymi
na szczytach gór. Pierwsza stacja modlitewna zaczyna się w przygranicznym
Świdniku. Na uwagę zasługuje piękna prawosławna świątynia. Koło niej krzyż z
Chrystusem. Charakterystyczny wizerunek- typowy dla słowackich krzyży- sama
postać Jezusa niczym wycięta z kartonu. Takich krzyży jest w Słowacji bardzo
dużo. Najlepsze zaczyna się jadąc trasą w kierunku Starej Lubovni. Po drodze można
zatrzymać się, aby podziwiać piękne pagórki, szlaki turystyczne i widoczne z
daleka zamki. Najpiękniejszy jest w Starej Lubovni, zbudowany na początku XIV
wieku.
Do jego najstarszej historii zapisali się członkowie znanych węgierskich
szlacheckich rodów- Omodejów i Drugethów. Pod koniec XIV wieku na zamku gościli
królewna Maria i Zygmunt Luksemburski. Najważniejsze wydarzenie w dziejach
zamku miało miejsce w roku 1412, kiedy władcy Węgier i Polski podpisali traktat
o pokoju. W tym samym roku węgierski król Zygmunt Luksemburski przekazał
polskiemu władcy Władysławowi II Jagiellońskiemu w zastaw za 37 000 kop
praskich groszy, Lubowniański Zamek i 16 spiskich miast. Zanim się go zwiedzi,
warto wejść do skansenu. Muzeum składa się z 25 drewnianych obiektów zrębowych,
pochodzących z okresu od pierwszej połowy XIX wieku do pierwszego ćwierćwiecza
XX wieku.
Najcenniejszym eksponatem w skansenie jest kościółek greckokatolicki z
Matysovej, pochodzący z 1833 roku. Znajduje się w nim odnowiony ikonostas z
połowy XVIII w. Tam koniecznie trzeba przysiąść, aby zatopić się w modlitwie
przed wejściem na hrad, z którego widoki są niezapomniane! Po „duchowej uczcie” pora ruszyć dalej na
szlak do Keżmaroku, a
tam prawdziwe cudo- Kościół ewangelicki Świętej Trójcy. Tego zabytku nie można pominąć,
a i tam warto wznieść oczy do Trójcy Przenajświętszej o uproszenie wszelkich
łask. To miasteczko to już „o krok” od Tatr Wysokich, które z daleka są
widoczne. Jadąc w kierunku Vrbova, warto co „krok” się zatrzymywać i wpatrywać
się w dumne szczytu słowackich Tatr, by duchowo wypocząć. Jednak, aby zajechać do
Tatranskiej Javoriny, trzeba mieć więcej czasu, aby zetknąć się z prawdziwymi
górami. To plan na osobną wyprawę. Po vrbovskich kąpielach pora ruszyć na piękny
Spisz. Tam modlitewnie można odpocząć na krótko przy różnych kapliczkach na
szlaku, ale na dłużej i obowiązkowo w miejscowościach Spišské
Vlachy( Spiskie Włochy) z pięknymi gotyckimi zabytkami- gotycki rynek z
kamieniczkami i ratuszem – pierwotnie gotyckim, później po kilku pożarach
wielokrotnie przebudowanym. Wieżę ratuszową wieńczy cebulasty hełm i kościół
św. Jana, pierwotnie romański, odnowiony w 1434 w stylu gotyckim. W środku
znajduje się XV-wieczna chrzcielnica oraz krucyfiks z pracowni Mistrza Pawła w
Lewoczy. Następna
miejscowość to Żehra, gdzie znajduje się gotycki kościół św.
Ducha z XIII wieku, o białych ścianach. We wnętrzu znajdują się polichromie z
XIII, XIV i XV wieku, tworzące cykle tematyczne: Trójcę Świętą, Ukoronowanie
NMP, Ostatnią Wieczerzę, Pietę i Drzewo Życia.
Największą
jednak atrakcją Spiszu jest Spiski Hrad- zabytkowy kompleks zamkowy z przełomu XI i XII wieku,
który jest zaliczany do największych tego typu w środkowej Europie. Z wysokości
wzgórza modlitwa sama płynie do nieba.
Święci-
Cyrylu, Metody oraz Świeradzie módlcie się za wszystkich podróżujących po pięknej
słowackiej ziemi!