sobota

Z historii parafii- ks. Andrzej Szczurek



Urodzony w 1894 roku. Jego rodzinna wieś to Jasionka. Życie ks. Andrzeja Szczurka przypadało na trudne lata wojny i okupacji. Jako wikariusz w tych ciężkich latach pracował z ks. Findyszem w Nowym Żmigrodzie. We wrześniu 1944 r. wraz z nadejściem wojsk radzieckich. Chcąc powstrzymać ich ofensywę, Niemcy stworzyli silną linię obronną w okolicach Dukli, którą nazywano popularnie "Karpatenfastung" (twierdzą karpacką). Rozegrała się tam słynna bitwa o Przełęcz Dukielską, zwycięska dla armii radzieckiej. Okupiona była ona jednak ogromnymi stratami.
Toteż ofensywa radziecka na tym terenie na kilka miesięcy zatrzymała się na linii: Łubienko - Nienaszów - Makowiska - Głojsce. Te wojenne wydarzenia odbiły się tragicznie na dziejach okolicznych miejscowości oraz na losach ich mieszkańców. W wielu wypadkach zostały one bardzo zniszczone, a ludność skazana na tułaczkę. Przykładem tego mogą być między innymi wojenne dzieje Żmigrodu Nowego. Począwszy od 11 września 1944 r. Rosjanie prowadzili systematyczny ostrzał artyleryjski pozycji niemieckich, zlokalizowanych nieopodal Żmigrodu Nowego. Bombardowali również zabudowania żmigrodzkie. W czasie jednego z najsilniejszych bombardowań, przeprowadzonego 12 i 13 września, zniszczona została większość budynków tej miejscowości. Mieszkańcy obawiając się o życie, schronili się w ocalałych piwnicach. Tam, w bardzo prymitywnych warunkach, wegetowali przez kilka tygodni. Mimo realnego zagrożenia proboszcz ks. Władysław Findysz z pomocą wikariusza ks. Andrzeja Szczurka starał się prowadzić zwyczajną posługę duszpasterską. W dniu odpustu parafialnego, 1 X 1944 r. o godz. 9, wychodząc z kościoła usłyszeli wszyscy słowo: „wysiedlenie”. Okropny dzień – lament – zamieszanie. Ks. Findysz z ks. wikarym Andrzejem Szczurkiem, najpierw spożyli Najśw. Sakrament, zgasili wieczną lampę i zamknęli kościół. Na plebanii najkonieczniejsze rzeczy spakowali do worków, wzięli na plecy, a dwie walizki do ręki i samochodem zostali wywiezieni do Samoklęsk. Tu, w dawnej dworskiej stajni, urządzają spowiedź, bo nie wiadomo, co ich czeka dalej. Z Samoklęsk wywieziono wszystkich furmankami do Biecza. Tu na targowicy odbyła się selekcja – część wysiedleńców skierowano do roboty dla Niemców, a część puszczono wolno. Im kazano szukać schronienia – mieszkania w kierunku Gorlic.
Ks. Findysz dobrze pamięta targowicę w Bieczu. Zawołano go do umierającej kobiety ze Żmigrodu. Moment rozgrzeszenia wykorzystał złodziej, zabierając księdzu teczkę, która leżała na ziemi. W teczce były pieniądze kościelne 15 tys. zł, brewiarz, rytuał, zeszyt z intencjami Mszy św. Potem Ks. znalazł się w klasztorze OO. Franciszkanów (OFM) w Bieczu, gdzie spotkał ks. Pawlikowskiego – proboszcza ze Święcan, który go zabrał do siebie. W Święcanach Ks. Findysz mieszka na wikarówce do 23 I 1945 r. W tym dniu furmanką przez Harklowę – Dębowiec wraca do Żmigrodu. Tu zastaje kościół otwarty, ograbiony ze wszystkiego, bez okien. Plebania to puste ściany, amunicja, gnój. Dom bez drzwi, okien, rozbite piece. Ks. wikary, Andrzej Szczurek uciekł z transportu do Biecza i osiadł w Cieklinie.  Stąd udało mu się wywieźć z kościoła w Żmigrodzie dużą partię ornatów, kap i przywiózł do Cieklina.
Z Cieklina ks. Andrzej wraca w grudniu 1944 r. na Mytarkę i otwiera kaplicę w domu Pawła Stopy. Tu odprawia się do 1 II 1945 r. Mszę św. Natomiast ks. Kazimierz Kraus – proboszcz w Załężu przewidując splądrowanie kościoła w Żmigrodzie, wystarał się o dwie furmanki wojskowe i wiele rzeczy z kościoła w Żmigrodzie wywiózł do Dębowca. Po powrocie Ks. proboszcza do Żmigrodu 23 I 1945 r. należało od początku zabrać się do uporządkowania kościoła i plebanii. Ks. wikary pracował w kościele, a ks. proboszcz porządkował plebanię. Ludzie, którzy wrócili z wysiedlenia, pomagali chętnie w tej pracy, jak również załatwili szkło do okien, aby można było otworzyć kościół i zamieszkać na plebanii.
2 II 1945 na Matkę Bożą Gromniczną odprawiono pierwszą Mszę św. w kościele, w kaplicy Matki Bożej Bolesnej. Na ołtarzu dwie pożyczone świece, okna zaszalowane deskami przed wiatrem i mrozem. W tych warunkach Ks. Findysz jako proboszcz zostaje sam, bo ks. wikary Andrzej Szczurek opuszcza Żmigród i udaje się do rodzinnej parafii Jasionka. We Wrocance ks. Andrzej Szczurek pracował od 1954 do 1958 roku. Z naszej parafii odszedł do Łubna na miejsce ks. Januarego Horwatha, który przyszedł do parafii wroceńskiej. W Łubnie był do 1961 roku.