KULT ŚWIĘTEJ ROZALII



WROCANKA NAJSTARSZYM MIEJSCEM KULTU ŚWIĘTEJ ROZALII W POLSCE

Przy drodze z Miejsca Piastowego do Wrocanki rozciąga się lasek, zwany Dębinką. Z dawnego lasu zachował się zaledwie zagajnik, a w miejscu drzew malowniczo prezentują się pola i łąki. Nikt z okolicznych mieszkańców nie umie powiedzieć, skąd na tym odludziu znalazła się Święta Rozalia. W Polsce kult Św. Rozalii zaczął się w chwili zaliczenia jej do grona 14 orędowników, czyli świętych, wzywanych przez wiernych w trudnych sytuacjach życiowych. Największy rozkwit kultu nastąpił w XIX wieku. W tym okresie (1862 r. ) powstała kaplica, zwana obecnie, „kościółkiem" Św. Rozalii. Opodal niego, na łące, jest studzienka, której woda posiada moc uzdrawiającą. Po wodę chodzą ludzie, gdy różne problemy, tragedie, a szczególnie choroby dotykają ich samych lub kogoś z rodziny. Z przekazów ludowych zachowało się przekonanie, że źródełko to wytrysło spod pługa oracza. Miejscowa społeczność jest przekonana do uzdrawiającej mocy wody ze studzienki. Po wodę przybywają także potrzebujący z innych miejscowości. Szczególnie jest to widoczne w dniu odpustu- 4 września. Sama studzienka jest perełką wsi i powodem do dumy z powodu samego jej istnienia.
W kościółku znajduje się figurka Św. Rozalii, która ręką „nieznanego sprawcy" została w 2005 roku ukradziona. Jednak moc tego miejsca i umiłowanie Św. Rozalii sprawiły, że figurka w stanie nienaruszonym powróciła na swoje miejsce w ołtarzu kościółka. Kradzież figury wzburzyła mieszkańców wsi i nie tylko. Stało się to przed samym odpustem. Nie wpłynęło to jednak na osłabienie kultu Św. Rozalii, wprost przeciwnie, we wnęce ołtarza pojawił się bukiet pięknych czerwonych róż jako świadectwo wiary i miłości.
Rozalia ukochała Boga ponad wszystko. Świętej pamięci biskup Jan Chrapek pisał w liście do księdza Andrzeja Targosza- proboszcza Parafii pw. Świętej Rozalii z Palermo- „To, co może być i dziś dla nas inspirującym motywem z jej życia, to wola całkowitego oddania się Bogu. Zakwitła świętym życiem jak róża na skalistym wzgórzu Sycylii, zostawiając wszystko, co dawał jej książęcy dwór rodziców. W okresie szkoły średniej dość często odwiedzałem mały kościółek we Wrocance nieopodal Krosna, w której ta święta jest do dziś dnia otaczana wielką czcią. Pozostały mi w pamięci odpusty ku jej czci gromadzące duże ilości ludzi."(Toruń, 17 VIII 1998 r.- list udostępniony dzięki życzliwości księdza Andrzeja Targosza).
Nasza Patronka przyciągała i przyciąga ogromne rzesze ludzi i to nie tylko z Polski. Opowiadał o tym ksiądz January Horwath księdzu Jerzemu Knapowi, pochodzącemu z Rogów, który był wikarym w Parafii św. Rozalii w Szczecinku. Przybył on w 1995 roku do Wrocanki na prośbę proboszcza- księdza Andrzeja Targosza- aby dowiedzieć się czegoś o wroceńskiej Rozalii. Pobyt księdza Knapa we Wrocance i rozmowa z księdzem Januarym Horwathem zaowocowały artykułem w „Posłańcu" (nr 12/95- str. 6-7), w którym pisze: „Jako wotum ludzie postanowili wybudować kaplicę, gdzie święta Rozalia z Palermo będzie odbierać specjalna cześć. Przy kapliczce w polu do dzisiaj znajduje się studzienka z wodą, posiadającą moc uzdrawiającą- wraz z modlitwa i nabożeństwem do Świętej, co jest potwierdzone w specjalnej księdze łask i cudów. Owa kapliczka w polu mieści w swym wnętrzu małą figurkę świętej Rozalii, trzymającej w lewej dłoni krzyż, prawa natomiast spoczywa na piersiach. Błagalnym wzrokiem patrzy w niebo, jakby chciała prosić Boga o wysłuchanie Jej próśb. Wspomniałem również o kaplicy, w której wnętrzu jako tło głównego ołtarza znajduje się grota. W niej Święta także w podobnej pozie, z tym że prawą ręką wskazuje jakby na modlących się do Niej. Zdaje się również prosić Boga w ich imieniu. Ponadto parafia we Wrocance posiada jeszcze jedno miejsce kultu Świętej z Palermo. Jest nim stary, drewniany kościółek parafialny pochodzący z 1770 roku, gdzie w bocznej kaplicy znajduje się obraz Świętej, przedstawiający Ją klęczącą w grocie na modlitwie i trzymającą w dłoni Pismo św. lub modlitewnik".

W „Motylu Rogowskim"( 4/2006) został zamieszczony artykuł Justyny Knap(wnuczki malarza z Wrocanki- Tadeusza Knapa) pt. „O najpiękniejszej córze Palermo, najmilszej Bogu pustelnicy, świętej Rozalii..." Autorka z sentymentem wspomina wroceńskie odpusty. „A był to najbardziej uroczysty i nieoczekiwany dzień w kulcie św. Rozalii. Na długo przed głównym nabożeństwem słychać było pieśni wiernych ku jej czci. O Mszy św. odprawianej wewnątrz kościółka oznajmiało wszystkim bicie niedużego dzwonka zawieszonego w jego wieży, niestety nie zachowanej do dzisiaj. Uroczystość wieńczyło trzykrotne obejście dookoła kaplicy, przez najgorliwszych wiernych na kolanach oraz pokrzepienie się wodą ze źródełka. Niemałą atrakcją, szczególnie dla najmłodszych, były kramy, gdzie oprócz różańców, książeczek do nabożeństwa można było zaopatrzyć się również w organki, druciane bransoletki, pierścionki, pistolety na placki oraz cukrowe specjały. Dalsze uroczystości odpustowe miały miejsce w kościele parafialnym, gdzie od 1861 roku, staraniem księdza proboszcza Karola Molęckiego, spoczęły relikwie św. Rozalii."
Autorka artykułu wspomina dalej, że „około 1948 roku, za księdza proboszcza Andrzeja Szczurka, artysta malarz Stanisław Jakubczyk wraz ze swoim pomocnikiem, a moim dziadziem Tadeuszem Knapem, przeprowadzili remont mający uświetnić to zaniedbane po wojnie miejsce kultu."
Wnętrze małej świątyni zostało odnowione i przywrócone do pierwotnego blasku w 2003 roku. Przedstawia sceny z życia Św. Rozalii z odpowiednimi napisami pobudzającymi do refleksji nad życiem. Odnowienia fresków podjęły się dwie panie, z których jedna jest mieszkanką Wrocanki- pani Janina Pieniążek i jej córka pani Anna Piznal. Włożyły w to wiele pracy, ale efekt jest widoczny. Pani Pieniążek uważa, że „ta ziemia promieniuje świętością" i że jest to „miejsce mocy". Jej wrażliwa artystyczna dusza znalazła ujście w pięknie wykonanej pracy dla dobra publicznego i na chwałę świętej Rozalii. Nasza miejscowa artystka wykonała poza tym wiele innych prac malarskich, a wśród nich znajduje się piękny obrazek przedstawiający studzienkę z uzdrowicielską wodą.
Mocno zaangażowany w prace remontowe kaplicy zaangażowany był pan Andrzej Mikosz, dzięki któremu poprawiono dach, wykonano zadaszenie, położono posadzkę, upiększono ołtarz. Wiele prac w kaplicy i wokół niej wykonał dawny sołtys wsi- pan Edward Niedziela oraz pan Kazimierz Jamrożek, który do dnia dzisiejszego troszczy się o mały kościółek. To właśnie jemu zawdzięczamy piękna drogę krzyżową, która znajduje się w lasku, koło kaplicy.
Niedawno przy drzwiach pojawiły się piękne dwie tablice informacyjne o świętej Rozalii, które wykonała pani Teresa Leniek.
Z przekazu ludowego można dowiedzieć się, że pierwszy cud za przyczyną Świętej Rozalii miał miejsce w XIX wieku, kiedy to do kapliczki przybył człowiek o kulach. Po modlitwie kule zostawił i odszedł o własnych siłach. Podobnie w latach sześćdziesiątych XIX wieku, Św. Rozalia dała znać o sobie. Panowała wtedy na naszych ziemiach zaraza cholery. Zbierała ona obfite żniwo, o czym świadczą cmentarze „choleryczne" w Głowience, Łężanach czy Rogach. Sprowadzono wtedy relikwie Świętej z Palermo i w gorących modlitwach wyproszono, że zaraza ominęła Wrocankę. Po tym wydarzeniu kult mocno się nasilił. Przychodzili pielgrzymi nawet z Austrii i Słowacji.
W kancelarii parafialnej znajduje się „Księga łask otrzymanych za przyczyną świętej Rozalii". Oto kilka zapisów z tej „Księgi":
• Bzianka, dnia 9/6 1930. List, który jam otrzymał od księdza proboszcza opowiem parę słów. W roku 1900 nie byłem świadkiem tego zdarzenia, ponieważ byłem w Ameryce, zostawił żem żonę i dwie córeczki. Czteroletnia córka Marysia ciężko zachorowała- całkiem była ubezwładniona, ani nie mówiła, ani też sobą nie ruszyła. Żona strapiona udała się do lekarza do Krosna. Lekarz zbadał i mówi „nie ma dla ni[...] jedź matka do domu, bo w drodze umrze."Wyjechała na miasto, przychodzi jakaś pani, patrzy na to dziecko, cudu by bożego, jedzie do Wrocanki, udaje się szczerze do świętej Rozalii, było to już nad wieczorem, przyjechała do świętej Rozalii, położyła dziewczę na kamieniu przy studzience, potym jom lała wodom aż dziewcze wstaje i przemówiło „Mamo mnie zimno". Odtąd zdrowa, zamężna, chowa 4 dzieci. Za to składają serdeczne dzięki świętej Rozalii. Opowiedzom o wszystkim jak przybędą na odpust na św. Rozalię. Serdecznie dziękuję za pomoc. Wojtoń Wincenty, żona Aniela
Oprócz listu jest zapis:
• Była u doktora Ligla- obecnie w 1930 r. ma 34 lat. Urodziła się 17/9 1896 r.- nazywa się po mężu Bujnowska- żona Wiesława. Mieszka w Bziance, powiat Wróblik Szlachecki.
• Dnia 3 września 1930 r. przyszła do kancelarji parafialnej Aniela Wojtoniowa matka uzdrowionej dziewczynki( obecnie już zamężnej liczy 34 lat i nazywa się Bujnowska) i oświadczyła, że treść listu jest zupełnie zgodna z prawdą i mnie to samo stwierdziła przysięgą. Na dowód napisała znak bo pisać nie umie. Ks. Pasierbowicz prob. † Aniela Wojtoń podpisałem ks. Pasierbowicz
• Franciszek Plajstek zamieszkały w Libuszy zeznał dnia 3 IX 1951 r. co następuje. Syn mój Edward był ciężko chory na niezbadaną przez lekarzy ciągłą chorobę, podobną do epilepsji. Po napiciu się wody ze źródełka św. Rozalii wyzdrowiał zupełnie. Lekarze nie znaleźli śladu choroby. Plajstek Franciszek.
• Stanisław Plajstek, zamieszkały w Libuszy, zgłosił się również dnia 3 IX 1951 r. stwierdzając, że był chory przez trzy lata na wrzód na dwunastnicy i napił się wtedy wody ze źródełka św. Rozalii i natarł żołądek. Przez rok od tego czasu nigdy nie doznaje boleści i czuje się całkiem zdrowy. Plajstek Stanisław.
• Franciszek Gierlach z Orzechówki, pow. Jasienica lat 54, obrz. łac., żonaty z Marją zeznaje, że gdy miał lat 13 chorował na prawą rękę która była mniejsza nieczynna (jakby sparaliżowana) i zapalenie stawów. Lekarze w Jasienicy i Korczynie orzekli, że ręka jest nieuleczalna. Matka przyprowadziła do Wrocanki i przy studzience pouczyła Franciszka jak ma się modlić. Obmył wodą rękę, po troche czuł mrowienie i ręka zupełnie wyzdrowiała. Obecnie choroba się odnowiła. W Jaśle nie chcieli operować bo za późno ręka była spuchnięta. Ofiarowanie do Rozalii. Już jest lepiej. Dziękuje i prosi żeby całkiem[...]. 4/9 minęło 4 tygodnie jak był w Jaśle.
• 4 września 1961 r. p. Franciszka Florian zam. w Zarszynie prosiła o odprawienie mszy w intencji chorej wnuczki- Doroty Florian; mała miała duży guz na szyi i pod uchem. Cała buzie była krzywa. Leczyła się w Krakowie. Msza odprawiona w kościele św. Rozalii 4 IX 1961 r. Za parę tygodni matka Zofia Florian zawiozła Dorotkę do szpitala. Operacja udała się. Lekarze dziwili się, że tak się operacja udała, bo to na żyłach wszystkich. Zaraz na drugi dzień jadła. Dobrze się chowa. Uważamy to za łaskę uproszoną od św. Rozalii. Florian Franciszka. Wrocanka 30 czerwca 1963 r. świadek ks. J. Horwath.
• Zeznania Kusz Eugeniusza, zam. Głojsce, Łysa Góra pow. Żmigród. Siostra moja Weronika Kusz( dnia ok. 50 lat) w wieku lat 3 chorowała ciężko na nogi. Nie mogła stanąć na nich. Ojciec chodził po lekarzach, ale nic nie pomagało. Dopiero dziecko stanęło na nogi w kaplicy św. Rozalii. Gdy ja tu rodzice przywieźli dziecko [...]ale na nogi nie mogło przedtem stać. Siostra żyje, mieszka za Szczecinem.
• Chciałbym wiedzieć czy ludzie chodzą do Wrocanki na odpusty do świętej Rozalii, bo mnie nieboszczka Mamusia mówili, jak żem był mały, tom mocno chorował a oni mnie tam ofiarowali do świętej Rozalii. To jak będę żył i jak będę co wysyłał, to ja tam tobie poślę 50 talarów więcej, a ty żebyś do świętej Rozalii dała na ofiarę na podziękowanie i na uproszenie o dalsze zdrowie. Ziemiański Piotr.
• Zeznaje Drozd Rozalia z Lubatówki nr 95. Po II wojnie światowej wstępowało pierwszy raz do Krosna polskie wojsko, defilady, rzucali kwiaty, sąsiadka Maria Parylak [...] z Równego i ja szłyśmy z malinami do Krosna boso. Z powrotem szliśmy koło św. Rozalii( kościółek). Żołnierze wtedy konie paśli i nogi moczyli we fosach. Palec bolał mnie więcej jak 4 lata, gnił się, leczyli mnie lekarze moskale, byli koło nas w szkole, Konikowa Jadwiga z Rogów( pielęgniarka) wysyłała mnie do szpitala aby odjęli palec a jak nie odejmą to jeszcze mogą odjąć później[...] by nie iść do szpitala bo kto będzie gotował. Niedaleko studzienki jakaś kobieta mówi[...]: wody napić? Powiedziałam i „pewnie cudowna". A te baby na wsi głupie. Jakaś pani z Równego mówi:-„ [...] to może być woda cudowna, jest ale źródlana". A ja odpowiedziałam: dobrze wiem, że to woda cudowna. A ona zaperzyła się, ale nic nie powiedziała. Te z Równego pożyczyły mi flaszki nabrać wody. Chlapłam na palec [...]mnie zelżył. [...]Poszłam do domu. Po drodze nie boli, choć do Krosna i do św. Rozalii bolał. Wieczorem w domu mówię do męża: „Wiesz w stosunku dziś mnie tak palec nie boli choć siliłam się drogi. Muszę go trochę spławić. [...]W nocy nie boli. Rano nie boli [...]dobrze, że nie boli. Na drugi dzień wieczór mam myć [...]nogi. [...] Palec nie boli. Mówię do męża: „Józiu daj tu [...]Palec mnie nie boli coś się stało z palcem. Patrzę zdrowiusieńki palec. Już potem nie odnowiło się. [...]Józiu u której nogi mnie palec nie boli? Jak to 4 lata cię bolał a nie wiesz u której cię boli?[...]
31 marca 1993 roku w „Podkarpaciu" ukazał się artykuł pt „Cudowne uzdrowienie" autorstwa Tadeusza Guzika. Łaski od św. Rozalii doświadczył chory śmiertelnie człowiek, mieszkający prawdopodobnie w Głowience. Oto fragment tego artykułu:
W krakowskiej klinice, na oddziale onkologii, Antoni R. leżał na trzecim łóżku od drzwi, w Sali nr 17. Rozpoznanie: rak krtani. Z dnia na dzień gasło życie w tym młodym jeszcze mężczyźnie. Na skraju łóżka, przy chorym siedziała żona Irena R. Ocierała spocone czoło męża i swoje, już prawie wdowie łzy...
W domu pod Krosnem, dwoje dzieci i matka chorego, którą siódmy krzyżyk mocno przyginał do ziemi. Antoni R. leżał już drugi miesiąc. Leczenie radiologiczne nie dawało rezultatu. Lekarze bezradnie rozkładali ręce. Tylko modlitwa mu została, którą szeptał spieczonymi wargami i krzyżyk schowany pod łóżkiem, bo nie było dla niego miejsca na ścianie. Żona podjęła desperacką decyzję. Na własne żądanie zabiera męża do domu. Kończył się bezpłatny urlop w Krośnieńskich Hutach Szkła i oszczędności, które topniały z dnia na dzień. Po powrocie do domu zeszli się krewni, znajomi, by pocieszyć rodzinę nieszczęściu, ale każde słowo pocieszenia w tej sytuacji wyglądało na makabryczny żart.[...] Marianna W. , starsza sterana życiem kobieta, przyszła jak wszyscy pocieszyć chorego[...]Antku tobie nic nie pomoże tylko woda od św. Rozalii. Antoni R. po tym zdaniu, jak tonący brzytwy uczepił się tej wody. A był to marzec, śnieg leżał jak w środku zimy. Żona Irena R. ubrała syna( kończył 6 klasę) wziął narty i bańkę na wodę. Kaplica św. Rozalii stoi przy trakcie z Wrocanki do Miejsca Piastowego, lecznicze właściwości tego źródełka znane były już przed I wojną światową. I starsi ludzie o tym pamiętają. Kiedy Janusz R. dojechał do Winnej Góry- tam rówieśnicy i starsi chłopcy jeździli na nartach. Włączył się do tej zabawy i ani się spostrzegł, jak zapadł zimowy zmierzch. Przypomniał sobie chorego ojca i bańkę pod krzakiem jałowca. Na wędrówkę do św. Rozalii było już za późno, chłopcy mu doradzili:- Nabierz wody w rzece, powiesz, że od Rozalii, gdzie teraz pójdziesz, przecież prawie noc. Tak zrobił.- Masz tato wodę od św. Rozalii. Antoni pił po szklance, tę ostatnią nadzieję i o dziwo po tygodniu wstał z łóżka, a po miesiącu dokładnie zamiast do wieczności przeniósł się do żony na tapczan. Babki, co szykowały się na różaniec patrzyły z niedowierzaniem, jak na Wielkanoc szedł z żona na rezurekcję. Miejscowy proboszcz w homilii wskazał na cud uzdrowienia stwierdzając, że to nie woda go uzdrowiła, ale wiara. [...]Nazwiska zostały zmienione, gdyż tak sobie życzył Antoni R. z rodziną. Zdarzenie jest autentyczne. Źródło, o którym mowa daje ludziom wyraźną poprawę zdrowia.
Artykuł ten został przedrukowany w periodyku „Posłaniec" nr 12 str. 7-8.
Dzisiaj Święta Rozalia nadal odbiera głęboką cześć. Proszą ludzie za jej pośrednictwem o błogosławieństwo w rodzinach, o ochronę przed kataklizmami, zwłaszcza przed groźnymi burzami, proszą o dobre plony. Co roku pielgrzymują wierni z Miejsca Piastowego, odbywają się okresowe nabożeństwa. Głównym dniem jest 4 września, kiedy to przypada doroczny odpust ku czci Świętej Rozalii. Przyjeżdżają wtedy z daleka pielgrzymi, nawet ze Słowacji, a szczególnie z okolicznych parafii. Mieszkańcy wsi modlą się w kaplicy przy różnych okazjach. 4 września jest dniem szczególnym, ale w miesiącach wiosennych, letnich i jesiennych odprawiane są tam msze i nabożeństwa. W maju i czerwcu ludzie modlą się do Św. Rozalii o zbiory. Obowiązkowo po I komunii św.( w białym tygodniu) dzieci z księdzem proboszczem klękają u stóp Wroceńskiej Rozalii. Od pewnego czasu, szczególnie w maju, nasz zespół Siloe koncertuje tam, wyrażając śpiewem swoje uwielbienie dla Matki Bożej oraz Św. Rozalii. Tradycją stała się także, w wielki czwartek, Droga Krzyżowa, która właśnie kończy się w kaplicy. W tym dniu, o godzinie 21.00, z kościoła parafialnego wyruszają wierni niosący krzyż, świece i z modlitwą i śpiewem na ustach wędrują na wroceńską Golgotę. W kaplicy Św. Rozalii niektórzy księża- Prymicjanci rozpoczynali swoją posługę kapłańską. W tym miejscu społeczność wsi witała nieraz Prymicjanta, który za chwilę miał w kościele parafialnym odprawić swoja prymicyjną Mszę.
Niedaleko kaplicy znajduje się grób dwóch mężczyzn, których losy związane były z II wojną światową. Koło kościoła kiedyś znajdowała się uboga organistówka, w której mieszkał pan Franciszek Gadzała- ówczesny organista( autor broszury „Św. Rozalia panna, pustelnica palermitańska, Wrocanka- 1949, wyd. drugie), który oprócz pełnienia tej funkcji był jeszcze sekretarzem w gminie i zbierał podatki. Pewnego dnia partyzanci zrabowali pieniądze, które zebrał i które miał oddać Niemcom. W tym dniu warte we wsi pełnili dwaj młodzieńcy- Stanisław Stec i Jan Dróbek, którzy o kradzieży pieniędzy nic nie wiedzieli. Za źle pełniona służbę na warcie Niemcy kazali ich rozstrzelać. Zostali pochowani niedaleko kaplicy, ponieważ nie pozwolono ich pogrzebać na cmentarzu.
Ksiądz January Horwath (prałat) opowiadał o cudzie za przyczyną świętej Rozalii. W latach pięćdziesiątych, kiedy w parafii był odpust na 4 września, na plebanię przyszła staruszka, prosząc o szklankę wody. Z wyglądu miała 80 lat. W trakcie rozmowy okazało się, że pochodzi z Przysietnicy. Wychowała się w biednej rodzinie. Gdy miała 8 lat ciężko zachorowała na oczy i lekarz orzekł, że ani on, ani ówczesna medycyna nie są w stanie pomóc. Minął jakiś czas i choroba się rozwijała. Przez przypadek ojciec dziewczynki dowiedział się, że we Wrocance jest święta, co czyni cuda. Przywiózł dziecko do kaplicy. Długo się modlił, później poszli do studzienki. Zaczerpnęli wody, przemyła sobie nią oczy. Choroba ustąpiła. Czując w sercu wdzięczność, ta pani co roku przybywała do Wrocanki na odpust. W 1959 roku ksiądz January Horwath został proboszczem we Wrocance i w dniu odpustu dowiedział się o tym cudzie od cudownie uzdrowionej kobiety, która pieszo wędrowała z Domaradza do Wrocanki. Kobieta ta nazywała się Anna Jajko. Zapis w „Księdze łask" uzupełnia tę wypowiedź o fakt, że dziewczynka oprócz choroby oczu cierpiała jeszcze na chorobę skóry. Kobieta ta miała dwóch braci- Marcina ( 5 lat) i Stanisława- młodszego. Inni świadkowie pomarli. Potwierdziła ona prawdziwość tego cudu przysięgą przed ks. Prałatem.
Na pewno w dzisiejszych czasach wiele osób doznało łask za przyczyna świętej Rozalii, ale niestety o nich nie wiemy. Miejmy nadzieję, że Święta będzie nadal otaczała nas swoja opieką.